niedziela, 31 maja 2015

Juwenalia 2015, Szczecin


Czwartek, 21 maja 

Dobra, przyznaję.. W ten dzień mnie zabrakło. Moje gardło (zdarte po "środowym" disco polo) niestety odmówiło mi posłuszeństwa.. A jedyną pamiątkę którą mogę Wam tutaj wstawić to niewykorzystany bilet :(


















Oprócz wokalistów których widzicie wypisanych na bilecie wystąpiły mało znane zespoły o nazwie "FRONTROW" oraz "CYWINSKY X DORIAN". Czy żałuję? Gdyby było więcej sławnych wokalistów których lubię, nie zastanawiałabym się i pojechała nawet ze zdartym gardłem. W tym przypadku żałuję tylko jednego - że nie mogłam zobaczyć i posłuchać na żywo "MESAJAH". Zostało mi tylko obejrzeć fragment koncertu który umieściła strona Szczecińskich Juwenalii. Zobaczcie koniecznie !


Piątek, 22 maja

Ostatni dzień koncertów, tym razem rap. Już na sam początek się pogubiłam. Na scenie miał pojawić się zespół "TRUEKINGS", a tymczasem stanęli tam niejacy "SVV". Dwóch chłopaków w siwych bluzach i jeden w koszulce w kwiatki? Emmm.. Steciu, Van i Veritas (chyba jakoś tak się nazywacie) ciężko się was słuchało, nie zrozumiałam ani jednego słowa w żadnym kawałku jaki nawijaliście. Ale dzięki, że byliście!


O godzinie 20.00 z półgodzinnym opóźnieniem na scenie pojawili się "BONSON/MATEK". Bardzo lubię i bardzo często słucham ich na co dzień. Aż szkoda, że tak słaby odbiór tego koncertu... Publika nic z siebie nie dała. Większość stała i patrzała jak na jakiś taneczny występ, lekko tupiąc nogą i kiwając głową. Ja osobiście bardzo dziękuję im że przyjechali, bo to dla nich między innymi kupiłam piątkowy bilet.


Gdy skończyła się rozgrzewka z Bonsonem i Matkiem, na scenę wszedł "RASMENTALISM". Ani jednego kawałku ich nie skojarzyłam (to pewnie dlatego że ich nie słucham). Zrobiłam szybko zdjęcie facetowi w bluzie z bronxu, przedostałam się przez tłum i odpoczęłam sobie w ogrodzie piwnym na ławeczce.


Gdy tylko wybiła godzina koncertu "QUEBONAFIDE" wszyscy od razu przybiegliśmy pod scenę. Kolejne spóźnienie, a nam coraz bardziej kończyła się cierpliwość. Gdy tylko QUEBO wszedł na scenę cyknęłam fotkę i schowałam telefon do torebki. Dlaczego? Nie było czasu na robienie zdjęć. Wszyscy przez cały jego koncert trzymaliśmy ręce w górze, machaliśmy w jedną i drugą dodatkowo pokrzykując w czasie przerwy między kawałkami "naaaaa naaaa, NA NA NA NA....". Oczywiście nie zabrakło też wtedy nucenia przez publiczność refrenu jednego z jego najlepszych kawałków "i nie mam żadnych zmartwieeeń". Kiedy puścił EUFORIĘ - kawałek który nagrał wraz z "Pawbeats" i Kasią Grzesiek - trafił w dziesiątkę! Zresztą.. sami zobaczcie co to był za hałas ;) Koniecznie obejrzyjcie do końca !



Przyszedł czas na "ZEUSA", a później na "ELDO". Publika świetnie się bawiła, ja jednak postanowiłam zrobić po jednym zdjęciu każdemu i ponownie zasiąść w ogrodzie piwnym zbierając siły na długo oczekiwany ostatni piątkowy koncert - koncert GRUBSONA!


Gdy występował "ELDO" nie udało mi się już dopchać pod samą scenę.


No i nareszcie największa gwiazda piątkowego wieczoru! A raczej już sobotniej nocki, bo spóźnił się aż ponad godzinę. Na szczęście nikt nie był na niego ani trochę zły bo bardzo dobrze to nadrobił. GRUBSOOON! Najwięcej osób zebrało się właśnie na jego koncercie. Przywitał nas tekstem "HALOOO! SĄ TU JAKIEŚ PARCHY?". A na rozgrzeweczkę w fajnym fartuszku zagrał wszystkim bardzo dobrze znany kawałek "na szczycie" który na YouTube ma już ponad 50 mln wyświetleń!! Najlepszy piątkowy koncert. Jako jedyny potrafił dobrze rozgrzać publiczność. Zaśpiewał również "naprawimy to", niestety bez Emilki ale publiczność świetnie ją zastąpiła. Nie mogło zabraknąć również jego najnowszego hitu "Jedna z planet" którą na YouTube zaśpiewał z mało znaną piosenkarką Marceliną..


" dla tych którzy odeszli.. w górze dwa palce! "


Grubson zjadł tegoroczną scenę, dziękuję dobranoc!


Polećmy na jedną z planet
Gdzie czas ważny być przestanie
Nasze ciała staną się jednym ciałem
Zmyjemy krew z ust, zagoimy rany

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz